My name is human
Na mojej koszulce widzicie napis My name is woman. To część projektu polskiej marki Lazy Monkey, który opowiada o kobietach – twórzyni cytując Mrożka mówi – jest mi żwawiej i świat jakiś ciekawszy i godzien uwagi. Dziś parafrazuję te słowa i stawiam tezę – my name is human. Zastanawiałam się nad publikacją tego tekstu, ale uznałam, że dziś, 1 sierpnia, dobrze poddać do dyskusji temat szacunku. To mój zbiór luźnych komentarzy i myśli, które swoją powierzchowność mają w modzie, ale dotykają czegoś więcej – człowieczeństwa.
O autentyczności
Zacznę od nawiązania do jednego z artykułów w Wysokich Obcasach. Wiesław Uchański, wydawca, miłośnik rzeczy osobliwych, w rozmowie z Karoliną Sulej na temat kolekcjonowania przedmiotów, poruszył kwestię szacunku, którym je darzymy. Prowadząc działalność edukacyjną często spotykał się z tym, że ludzie pytali go o dwie sprawy: cenę i to, czy dany okaz nie jest podróbką. Powiedział:
„Nieufność w autentyzm. A to niebezpieczne, bo łatwo przenosi się na inne sfery
– od przedmiotów do uczuć.”
W dobie fake newsów i natłoku informacji tracimy zdolność refleksji (a może świadomie z niej rezygnujemy) na rzecz łatwego życia, w którym to inni podejmują decyzje za nas, a my co najwyżej wciśniemy emotkę „wrr” lub „wow” przy wpisie na facebooku. Przez technologię człowieczeństwo odchodzi na dalszy plan. Jednocześnie po drugiej stronie są marki. Chcą sprzedawać, zarabiać, rosnąć. Aby to zrobić stają się bardziej ludzkie, chcą się z nami zakumplować, wzbudzić respekt albo po prostu stać się potrzebne.
O prawdzie
Zdjęcia nie są tu przypadkowe. Wspomiałam już o Lazy Monkey, kolej na Boho Swing, zobaczycie tu też pierścionek mojej mamy. To, co mamy na sobie, jest wynikiem naszych wyborów, naszych przekonań. Nawet, jeśli mówimy, że to tylko ciuchy.
Boho Swing (koszyk) jest marką wierną idei – wyszukuje rzemieślników z całego świata, poznaje techniki wytwarzania, które prawie zaniknęły, wybiera naturalne materiały i wspiera organizację YKPA edukującą i dbającą o ubogie dzieci z Bali. Co ważne – nie wyzyskuje i otwarcie mówi o procesie produkcji. Boho Swing to nie wyjątek, takich marek jest więcej, a my wreszcie zaczynamy je wybierać zamiast tego, co oferują nam sieciówki. Zaczynamy wierzyć w autentyczność.
Beata Bochińska we wstępie do swojej książki „Zacznij kochać design” pisze:
„Młode, cyfrowe pokolenie miejskich nomadów zatęskniło za przedmiotami zaprojektowanymi przez twórców wykształconych na akademiach sztuk pięknych. Poza tym fabryka, z jej etosem fizycznej, ciężkiej, ludzkiej pracy dla korpopracowników z nadwyrężonymi kręgpsłupami, stała się synonimem dawnych, jakby prawdziwszych czasów. „
Z drugiej strony jednak nauczyliśmy się wyrzucać rzeczy. W programach stylizacyjnych to wręcz rytuał. Schudłaś? Wyrzuć za duże ubrania, potnij je, pozbądź się przedmiotów, które kojarzą ci się z byłym mężem. Nie przerabiaj ubrań za 15 zł, bo tylko stracisz czas, a one i tak po następnym praniu będą nadawać się do wytarcia rozlanego wina. I tak, skończą na śmietniku. Przywiązywanie się do ubrań za 20 zł się nie opłaca. Zara(z) kupisz nowe, tańsze.
W przypływie empatii oddajemy rzeczy potrzebującym, wrzucamy je do kontenerów opatrzonych logo Caritasu. Ale czy zadajemy sobie pytanie, co się z nimi dzieje dalej?
Jednocześnie staramy się rozumieć przeszłość i szukać z nią związku. Opowiadałam Wam o projekcie Letty Shtohryn – Garderobie Wspomnień. Ostatnio spotkałyśmy się, że porozmawiać o moim rzeczach z historią – pierścionku mamy, który dostała na 18 urodziny, torbie po dziadku i ubraniach po babci. Rzeczach, które noszone są przez kilkadziesiąt lat. Choć na długi czas zapomnieliśmy o usługach szewca czy kaletnika, o krawcowych, to się zmienia. Staje się pożądane.
Ponadto wielkiego powrotu doczekało się DIY – a to nic innego, jak robótki ręczne, domowe, czy jakkolwiek by je nazwać. Kiedyś czytało się „Naprawiamy, przerabiamy, odświeżamy” Marii Sierakiewicz, a dziś oglądamy „5 sposobów na” na Youtubie. Przestaliśmy się wstydzić naprawiania rzeczy, a zaczęliśmy szczycić upcyklingiem i recyklingiem.
O naszych decyzjach
Piszę o tym dziś, w rocznicę Powstania Warszawskiego, w dniu, w którym Mike Tyson reklamuje napój energetyczny opowiadając (?!) o Powstaniu Warszawskim.
Kompletnie się zatraciliśmy. Zgłupieliśmy, marketing nie pierwszy raz zabrnął za daleko. Zawsze zastanawiam się dokąd zmierzamy. Pracuję z markami dla wizerunku, dla wzrostu sprzedaży i ciągle myślę, gdzie są granice. Policzalności, automatyzmu, układów, trików, manipulacji.
A moda jest na drugim miejscu. W rankingu branż budujących współczesne niewolnictwo. Niewolnictwo o wartości 127,7 miliardów dolarów wg danych The Global Slavery Index. Powstańcy podczas dzisiejszych uroczystości mówili, że rocznice mają przypominać o walce o wolność. A my nawet nie zauważamy, że dana nam została na chwilę.
W codziennym pośpiechu puszczamy mimo uszu słowa Trumpa, niespecjalnie interesujemy się tym, co się dzieje teraz w Syrii czy na Ukrainie (chyba, że akurat przyznają „jakieś” Grand Press Photo, czy inne nagrody za reportaże i fotografie), oddajemy wolność po kawałku, wzruszamy ramionami, między jednym a drugim protestem scrollujemy instagrama i zachwycamy się ładnymi obrazkami z greckich wysp lub brzydkimi kolekcjami Kanye Westa.
Ale świat nie jest czarno-biały! Nigdy nie był.
Choć może się Wam wydawać, że dość chaotycznie połączyłam wątki w tym tekście, to chcę zwrócić Waszą uwagę na to, że świat to zbiór naczyń połączonych, które tworzą jeden system. Nie chcę, żeby wydźwięk tego tekstu pozostał smutny, bo zmiany dzieją się. Dlatego, na koniec polecam Wam lektury. Miejmy refleksje, myślmy, działajmy.
Każdy z nas dziś jest architektem jutra. Każda mała zmiana to część większego ruchu. Ktoś musi zacząć. A podążając za coachami – zmiany podobno powinniśmy zacząć od siebie.
- „Czesałam ciepłe króliki. rozmowa z Alicją Gawlikowską-Świerczyńską”, Dariusz Zaborek, wyd. Czarne – książka
- „Esesmanka uratowała jej życie. <<Gdyby nie Franz, żywa nie wyszłabym z Auschwitz>>”
- „How Can We Forget, When Our City Still Remembers?” – video
- „Przemysł odzieżowy napędza współczesne niewolnictwo„, tekst na Vice
- Projekt My name is woman
fot. Volley Traveller