Rok bez zakupów: podsumowanie wyzwania
Rok bez zakupów minął w tempie ekspresowym. Drodzy Państwo! Takie wyzwanie powzięłam na siebie z ciekawością. Co się wydarzyło? Czy ten czas zmienił moje podejście do ubrań? Spisałam pytania, które zadaliście mi na Instagramie, dorzuciłam kilka swoich i przygotowałam podsumowanie całej akcji.
Założenia projektu
Zanim przejdę do szczegółów, najpierw garść kluczowych informacji:
- W myśl zero waste, bardziej ekologicznego podejścia i poszukiwania świadomych rozwiązań – zdecydowałam się przyjrzeć jeszcze dokładniej temu, co sama robię. I wprowadzić zmiany na lepsze! Nie kupować.
- Skąd pomysł na eksperyment? Po pierwsze – na co dzień mam styczność z modą, taka jest specyfika mojej zawodowej pracy. Po drugie – przez lata (także blogowania) zgromadziłam sporo ubrań. Wcale nie aż tyle butów czy torebek, ale ciuchów – naprawdę dużo. Po trzecie – mój styl określiłabym jako różnorodny, a mimo to spójny – stąd z jednej strony wrażenie tego, że noszę cały czas to samo, a z drugiej – że rzeczy są różnych bajek i niekoniecznie do siebie pasują.
- Mogłam kupować bieliznę, akcesoria i buty (ale tego nie robiłam).
- Mogłam też przyjmować prezenty (ale halo RACJONALNIE – naprawdę prezenty – z konkretnej okazji np. urodzin lub świąt).
- Wejście w to wyzwanie nie oznaczało, że zamknęłam się przed second handami, galeriami handlowymi i zakupami online. Wręcz przeciwnie – poddawałam się tym pokusom standardowo. Nie przestałam oglądać instagrama ani FB, rozmawiać o modzie, ani nie przestałam pracować 😀
Więcej na ten temat przeczytacie tutaj>>
Rok bez zakupów w pytaniach i odpowiedziach
Olaach: Jak wytrzymałaś?
Normalnie! Najzwyczajniej i właściwie bez problemu. Wręcz kończyłam ten eksperyment z myślą, że może to jednak wcale nie było takie wyzwanie? Jak to mówią, nie taki wilk straszny, jak go malują.
Czy zaoszczędziłaś?
Niezbyt. Wydawałam pieniądze na jedzenie, koncerty, rzeczy do mieszkania. Zdecydowanie nie widzę różnicy w finansach. Natomiast faktem jest, że więcej pozwalałam sobie na wyjazdach i mocno powiększyła się moja biblioteczka!
Ranczo od nowa
Czy często kusiło Cię, by go przerwać?
Raczej nie. Czasem zdarzało się, że projektant mody, którego lubię, robił przedsprzedaż albo promocję na swoje kolekcje. Cóż 😉 Była jedna sukienka Risk Made in Warsaw, o której bardzo marzyłam. Do której wracałam od czasu do czasu myślami i klikaniem w sklepie online. Snow Dots mogłaby się stać moim modowym grzechem. ALE HEJ. NO BEZ PRZESADY. To tylko rzeczy.
Czy ubrania są dla Ciebie ważne?
Uważam, że nie bez powodu otaczamy się wybranymi przedmiotami lub z nich rezygnujemy. Oczywiście możemy twierdzić, że kierujemy się wyłącznie funkcjonalnością czy komfortem, że wcale niczego nie gromadzimy, a marki nie mają dla nas znaczenia i nic nie zmieniają. Ale to nieprawda. Ubranie ma wpływ na to, jak się czujemy, jak patrzą na nas inni. Są pancerzem ochronnym, gdy chcemy się schować przed światem i sceną pełną reflektorów, gdy dzielimy się radością i pasją. Są wizytówką, lustrem naszego humoru czy reprezentacją samopoczucia w ostatnim czasie.
Nie o to chodzi, że mamy ubrania postawić na piedestał i je czcić (te kolejki po nowe kolekcje H&M i znanych domów mody są jednostkami chorobowymi :D), tylko uznać, ze mają jakieś znaczenie. Nie są tylko przyodziewkiem. Nie te czasy!
Jestem też sentymentalna, jeśli chodzi o pewne rzeczy. Choć mam dość użytkowe podejście – ubrania są po to, by je nosić, to do niektórych się zwyczajnie przywiązałam – bo są związane z osobami czy wydarzeniami, które są dla mnie ważne. Dlatego noszę rzeczy po babci i mamie, szukam perełek na targach staroci i przywożę sobie modowe pamiątki ze świata. Może to drobiazg, może wrażenie, ale inaczej czuję się z torebką, którą kupiłam w sklepie vinatge podczas włoskich wakacji z przyjaciółkami, bluzce w kwiaty po babci, „szczęśliwej spódnicy” która towarzyszyła mi w Poznaniu podczas prezentacji na Art & Fashion, wykładach, weselach i… zwyczajnych spacerach po Wrocławiu (o jak tu!) czy małych podróży (np. nad Bałtyk) 🙂 Przedmioty kojarzą mi się z konkretnymi osobami, wspomnieniami i chwilami w słodkim żyćku. No nie chce być inaczej!
Maakuuni
Jak długą masz listę rzeczy, które chciałabyś kupić?
- Etui na laptopa – szukam nadal czegoś godnego uwagi [halo, przyjmę polecenia]
- Botki – już odhaczone! Zdecydowałam się na zamszowe botki marki Balagan – polsko-izraelskiego duetu należącego do Transparent Shopping Collective. Krótko mówiąc – tradycje rzemiosła połączone z myślą o przyszłości – w duchu odpowiedzialnej mody i transparentnej produkcji.
- Trampki / tenisówki – poprzednie Converse’y nosiłam naprawdę często i to przez jakieś 5 lat. Chyba więc wrócę do tych klasyków. Ewentualnie wybiorę Kedsy – są bardzo wygodne i zgrabne.
To by było na tyle 😊
Madzix2803
Czy było ciężko w czasie największych przecen, typu Black Friday?
Nie! W ogóle nie miałam potrzeby kupowania. W czasie wakacji (czyli przecen) korzystałam z pięknej pogody, dużo spacerowałam i spotykałam się ze znajomymi. Jesień i zima to z kolei czas koncertów, tańców i… mikrograntu Mieszkanie w kamienicy. Zatem w ogóle nie miałam chęci na zajmowanie myśli zakupami.
Matra.m
Był przegląd szafy w trakcie lub po? Znalazłaś rzeczy w których nie chodzisz i już nie będziesz?
Tak! Robiłam porządki w szafie, które skutkowały kilkoma rzeczami:
– oddaniem części ubrań
– sprzedażą części ubrań
– upewnieniem się, że właściwie dokładnie wiem, co lubię i dlaczego
– a także w tym, czego na pewno nosić nie będę.
Zatem selekcja jak na bramce w klubie, tylko zamiast Seby ochroniarza, jest Kasia – strażniczka własnej szafy.
U góry wierzchnie okrycie, bez którego nie wyobrażam sobie wiosny i jesieni, czyli trencz. Jeden z nich to vintage, a drugi Kappahl.
Holeanta
Jak ta akcja korespondowała z twoją pracą (która trochę polega na modowym orientowaniu się)
Umiejętność oddzielania to klucz! Może to kwestia silnego charakteru, determinacji? Naprawdę nie musiałam mierzyć się z jakimiś wielkimi problemami. Chyba też istotne jest to, że większość rzeczy, które miałam swojej szafie lubiłam i lubię nadal, więc dobrze się czułam. Natomiast z perspektywy pracy miałam styczność ze wszystkim, co mogło spotęgować chęć do zakupów!
Zajmuję się prowadzeniem mediów społecznościowych, działam przy sesjach zdjęciowych [a nawet czasami sama na nich występuję], konsultuję kolekcje, ale przede wszystkim zajmuję się planowaniem działań marek, budowaniem ich strategii i koncepcji na działania promocyjne. To się wiąże z tym, że CAŁY CZAS oglądam marki (nie tylko odzieżowe). Dla kogoś o słabej woli, wyzwanie niekupowania przez rok w takich warunkach, jest raczej nie do zrobienia.
Czy po całej akcji masz wrażenie, że jakiejś kategorii ubrań było w twojej szafie za dużo lub za mało?
Brakuje mi klasycznych, prostych jeansów. Te, które mam od kliku lat już się znosiły. Ostatnio nawet wybrałam się do kilku sklepów i mierzyłam chyba z 20 różnych par, ale totalnie nie czułam, że któreś powinnam kupić. Mam mnóstwo sukienek i spódnic, a to dobrze, bo je uwielbiam 🙂
Czy musiałaś naprawiać jakieś części garderoby?
Nie, wszystko co nosiłam, nadal jest w dobrym stanie. Poza kilkoma spranymi t-shirtami.
Która część garderoby przysporzyła Ci najwięcej problemów?
Chyba żadna 😉 Ale pytanie, w jakim kontekście? Niczego mi nie brakowało, nie miałam nadmiernej chęci kupowania.
Krótki test o modzie
Sama też udzielę odpowiedzi na test, do którego zaprosiłam Was kilka miesięcy temu.
Wymień 3 ulubione rzeczy ze swojej szafy.
I z tym mam problem. Bo ulubieńców jest kilka w zależności od pory roku.
- Żółta sukienka
- Skórzana torebka z Włoch
- Dżinsowa spódnica
- Kremowy ażurowy sweter po mamie
Tacy „ulubieńcy” mogą być wskazówką co do budowania „bazy” własnej szafy kapsułowej, czyli sprawdzonych zestawów ubrań, dobrej jakości, które można ze sobą dowolnie łączyć.
W trakcie praktyk z Narodowego Centrum Kultury – w Centrum Kultury Agora we Wrocławiu – pracowałam z jedną Panią, która pewnego dnia powiedziała, że chyba ma sukienkę po swojej mamie, która mogłaby mi się spodobać. Kiedy ją przyniosła „chyba” zniknęło 😉 Leży jakby była na mnie szyta! Z tyłu zapinana jest na guziki, od talii z lekkimi plisami. Kołnierzyk dodaje uroku jak sprzed lat.
Skórzana torebka poniżej to prezent, który przywiozłam sobie ze sklepu vintage we Włoszech. Co tu dużo mówić – klasa i szyk!
Dżinsowa spódnica na guziki to jedna z najczęściej noszonych przeze mnie rzeczy, ale prawie nie mam jej zdjęć. Jest przede wszystkim wygodna i trwała.
Ażurowy sweter też nie doczekał się zdjęć, a jest wełniany, lekki, cudny. Noszę go gównie do spódnic w groszki i plisowanych.
Wymień 3 rzeczy, które najczęściej zakładasz na co dzień.
a) Plisowana niebieska spódnica
Noszę ją cały rok, każdą porą roku. Wiosną z beżowym trenczem, latem z jednym z t-shirtów, zimą z wełnianym swetrem lub koszulką w paski. Trochę nie wyobrażam sobie bez niej swojej szafy, więc cieszę się, że póki co wygląda na niezniszczalną 😉
b) Czarna torebka Przywara-Strzałka
Poza rzeczami vintage, zwracam uwagę na to, by to co kupuję, mogło jak najdłużej mi służyć. Tak było z tą torebką. Już nie zliczę ilu znajomym ją polecałam! Mam ją kilka lat i świetnie się sprawuje. Dodatkowym bonusem jest możliwość wygrawerowania sobie jakiegoś hasła. Zobaczcie, co wybrałam i przeczytajcie wywiad z założycielką marki o tworzeniu i kaletnictwie tutaj>>
c) Brązowe wiązane buty
Te buty z Zalando noszę do znudzenia. Wygodne, zgrabne, czego chcieć więcej 😉
Nie zważając na koszty czy dostępne technologie, co chciałabyś/chciałbyś mieć w swojej szafie?
- Torebkę Atomy – jako inwestycja
- Buty z wegańskiej skóry – jako próba eko-alternatywy
- Cokolwiek od Natalii Siebuły – ze wskazaniem na spódnicę Gina>> lub sukienkę Rosalia>>
Którego zakupu żałujesz i dlaczego?
Niczego nie żałuję. Z perspektywy czasu, mogę jedynie powiedzieć, że jest ogromna różnica między swetrem z sieciówki, który szybko się mechaci, a porządnym swetrem zrobionym przez kogoś na drutach lub takim z ekstra składem. Zatem lepiej jeden porządny, niż 3 z akrylu. Rok bez zakupów tylko mnie w tym utwierdził.
Niestety ostatecznie nie zrobiłam tabeli w exelu z rzeczami, które nosiłam, co byłoby fajnym, liczbowym, statystycznym podsumowaniem. Trudno się mówi!
Dlaczego moda to nie taka błahostka? Już nie raz, nie dwa o tym rozmawialiśmy. Ubranie jest częścią gospodarki, tworzy nasz wizerunek, ale też spełnia najbardziej podstawowe funkcje – daje nam poczucie (i tu każdy z nas może każdego dnia uzupełniać jakie), stanowi element godności i bezpieczeństwa. Choć może na co dzień zapominamy o tym, czym jest jej istota. Przykrywają ją informacje o wyprzedażach i celebrytach.
Dodatkowe materiały!
Na koniec jeszcze zapraszam Was do posłuchania wywiadu o moim zakupowym detoksie w radiowej czwórce.
Za realizację materiału dziękuję Magdzie Skawińskiej!
I w podkaście Myśli Zebrane:
Za zdjęcia w tym wpisie dziękuję:
- Marta Gutsche
- moja siostra Madzia
- moja przyjaciółka Kasia
Wierne towarzyszki moich niemodowych wypraw międzymiastowych 😉