Mapa marzeń marki – Twój nowy początek!
Marki zmieniają się i rozwijają jak ludzie. Skoro tworzysz swoje marzenia, czemu by nie skupić się też na tym, do czego dąży Twoja firma? Nie w postaci sztywnych celów, tylko pełnych motywacji i twórczych pomysłów oraz nowego spojrzenia na jej stan. O tym właśnie rozmawiam z Agą Smektałą, która przez kilka lat zarządzała luksusowymi markami w koncernie LVHM – Moët Hennessy Louis Vuitton, a teraz realizuje autorskie warsztaty z Mapy marzeń marki i prowadzi indywidualne konsultacje dla firm.
Po co marce konsultant zewnętrzny?
Kasia Kwiecień: Zacznijmy z szerszej perspektywy. Jesteś konsultantką marek, pracujesz z nimi warsztatowo. Powiedz, jak wygląda taki proces?
Aga Smektała: Zaczynamy od tego, że musimy wcześniej ustalić, czy to z prezesem, czy po prostu osobą odpowiedzialną, która organizuje to spotkanie – jakie jest główne wyzwanie marki i jakie główne cele chcemy osiągnąć poprzez warsztat. Oprócz dzielenia się swoją wiedzą jestem moderatorem, nadaję tempo. Od razu mówię, że to proces kreatywny – nie zagwarantuję konkretnego wyniku. Zależy on w dużej mierze od zespołu, jego działania, energii, zaangażowania. Ja napędzam całość i później spisuję kluczowe wnioski. Klienci do tej pory bardzo chwalili tę formę współpracy, a ja sama zauważyłam, że także bardzo dużo z nich wynoszę i mimo, iż proces kreatywny bywa wymagający, w trakcie warsztatów samoistnie dostaję dodatkowej mocy.
Czyli Tobie też coś dają te spotkania?
Dużo uczę się od klientów. Oczywiście wcześniej podpisuję umowy, że to, czego się dowiem na temat firmy, zostaje między nami – jest tajne. W jej ramach jest też to, że kreatywna treść, która powstaje w trakcie warsztatu jest własnością intelektualną firmy. Użyczam swojego kreatywnego myślenia.
Co się dzieje po spotkaniu? Zapisuję główne punkty, które wypracowaliśmy w trakcie rozmów, między innymi. dot. strategii komunikacji, strategii sprzedaży, a propos głównych wartości marki. To wszystko jest drogą do celu, którą marka chce wdrożyć np. wprowadzając na rynek nowy produkt. Krótko mówiąc, klient dostaje ode mnie dokument z pewnymi wytycznymi, które nie są jedynie wytworem zewnętrznego eksperta, ale są owocem współpracy eksperta i kluczowych osób z zespołu klienta. Takie spotkanie świetnie sprawdza się nie tylko przy wprowadzaniu nowego produktu czy usługi, ale także wtedy, gdy coś w działających strukturach szwankuje, gdy pożądane rezultaty nie są osiągane. To jest ten moment, kiedy mogę pomóc.
Od razu pomyślałam, że patrząc na to, jak dynamicznie zmienia się rynek i potrzeby firmy, takie warsztaty powinny się odbywać cyklicznie. Zamiast bać się długofalowych strategii w opasłych dokumentach, warto tworzyć plany oparte na bieżących bolączkach, na tym, jaka jest wizja marki w perspektywie roku czy dwóch. Właśnie z zewnętrznym ekspertem, bo ma spojrzenie ogólne na rynek, ale poza tym nie jest tak zaangażowany w wewnętrzne życie firmy. Inaczej spojrzy na problemy i wyzwania firmy.
Zgadza się. Może to nieskromnie zabrzmi, ale ja bardzo lubię to, co robię, więc podchodzę do tego z dużym entuzjazmem. Lubię temat budowania marki. Miałam 8 lat doświadczenia w super firmie – LVMH (największy koncern dóbr luksusowych ma świecie), a teraz rozwijam własną firmę, robię to, w co wierzę, co daje mi dużo dobrej eneergii, którą mogę podzielić się z Klientem i jego zespołem. To bardzo pomaga przy takim spotkaniu. To co zauważyłam: zespoły budujące marki są tak przemęczone wyzwaniami m.in. finansowymi, technicznymi, że nie widzą swojego potencjału. Wyszukuję ich perełki – w czym mogą rozkochać konsumenta, jak mogą zaangażować zespół, gdzie jest ekscytacja w marce. Odpala mi się taki naturalny radar na potencjał marki i muszę TO COŚ znaleźć!
Jak to w takim razie działa?
Te marki, dla których pracowałam w LVMH, słynęły z tego, że nie tylko robiły biznes, ale też przede wszystkim tworzyły aurę ekscytacji i pożądania wokół siebie. To też był element budowania zysków. Wielokrotnie na warsztatach z klientem reagowałam wręcz jak dziecko w sklepie z zabawkami: <<wow, macie tutaj coś super, zastanawialiście się nad takim a takim pomysłem na wykorzystanie tego?>>. Jestem w firmie powiedzmy pół dnia i z totalnie świeżym umysłem oraz emocjami patrzę na to, jakie jest DNA marki i strategia. A zespół z nową energią może przyjrzeć się pomysłom, które kiedyś być może się nie udały albo nie było czasu czy osób, aby je zrealizować.
Właśnie – to jest ten moment, kiedy ludzie zaczynają się otwierać i dzielić swoimi obserwacjami.
Tak! Mówią rzeczy, które z jakichś powodów nie wypłynęły wcześniej w dyskusjach. Często też jest to po prostu moment na wymianę informacji między działami. Integracja. Wspólna inspiracja. W ciagłym biegu i natłoku emaili, często nie ma jakościowej wymiany informacji.
Myślisz, że marki są skłonne częściej inwestować w tego typu dedykowane spotkania warsztatowe czy też wolą wysłać pracownika na szkolenie, podczas którego nie tylko rozwinie swoje kompetencje, ale też zetknie się z innymi ludźmi, innymi perspektywami?
Tutaj nie ma reguły. Powiem więcej – to powinno działać w dwie strony. Po pierwsze katalizowanie nowej energii w zespole jest kluczowe, bo bez tego nic nie ruszy do przodu. Możesz mieć super zespół i super wiedzę, ale jeśli nie ma tam tej mocy, nic nie zadziała. Swoją drogą ciekawe, ilu ludzi ma tę świadomość, że wysyłając np. dyrektora handlowego na szkolenie, powinni zadbać też o to, jak funkcjonuje dział wewnątrz. Myślę, że firmy odnoszące sukcesy dbają o obie sfery.
Obserwuję mniejsze marki i zastanawiam się, czy popularyzowanie takiego podejścia, może tam coś zmienić. Są jeszcze mniej świadomymi przedsiębiorstwami? Często jest tak, że to pracownik idzie do swojego przełożonego z prośbą o dane szkolenie.
Na pewno jest już dużo świadomych tego firm. Jeżeli spojrzymy na topowe organizacje, tam istnieje system szkoleniowy. Często mają one nawet swoje wewnętrzne działy szkoleń i długofalowe kontakty na szkolenia ze sprawdzonymi, najlepszymi firmami w swojej branży. Dział HR-u ustawia priorytety, ma budżet i co roku realizuje plan. Wręcz nie zdarza się, że to pracownik sam przychodzi z pytaniem o jakieś szkolenie. Oczywiście to od kierowników poszczególnych działów zależy później, na co dokładnie fundusze są spożytkowane. Częścią LVMH jest np. Dior i to wygląda tak, że są firmy, które na stałe z nim współpracują pod kątem szkoleniowym. Patrzyłam na to nawet z perspektywy mojego biznesu. I niestety niektóre marki nie będą mogły ze mną współpracować, bo nie należę do tego ich wewnętrznego systemu. Tak to wygląda w wielu rozwiniętych strukturach.
Mapa Marzeń Marki – Twoja pomoc w budowaniu spójnej tożsamości
Niezależnie od tego, czy pracuje się wysoce zorganizowanej korporacji, czy jest się freelancerem, możemy rozwijać się indywidualnie, więc wróćmy do Twojego biznesu. Skąd pomysł na Mapy Marzeń Marki?
Zacznę od tego, że w 2015 r. stworzyłam swoją pierwszą mapę marzeń. Nie marki, ale po prostu mapę marzeń – narzędzie rozwojowe – wizualizację własnych marzeń i wartości życiowych za pomocą moodboardu. Wtedy sprawiło mi to bardzo dużą frajdę! Proces trwał kilka godzin, a efekt analizowała ze mną specjalistka (pozdrawiam z tego miejsca organizatorkę warsztatów Paulę Dziemdowicz). Dowiedziałam się o sobie czegoś nowego.
Działanie mapy jest podobne, tak w prywatnym, jak i zawodowym życiu. Czy znajdujemy te 3 godzinki tylko dla siebie? Ktoś przygotowuje dla nas przestrzeń, przynosi materiały, kartki, gazety. W grupie kilku innych osób prowadzi nas przez poszukiwanie siebie, oczekiwań, marzeń. Taka świadoma refleksja we wspierającym towarzystwie jest bardzo potrzebna! Z poczuciem, że robię coś dobrego dla siebie. Na klasycznej mapie marzeń pojawiają się kwestie finansowe, zawodowe, dotyczące związku, zdrowia, podróży. Jakoś naturalnie przyszło to do mnie w biznesie – że dokładnie tego samego potrzeba markom – holistycznego spojrzenia.
I dlatego nazwałam to marzeniem dotyczącym marki. Nie chciałam, żeby to był kolejny plan, deadline, kolejne zadanie – coś przytłaczającego, czego większość ludzi w biznesie ma przesyt. Wszystkie zmartwienia i ograniczenia mają zostać za drzwiami. W sali warsztatów poruszamy się w sferze marzeń, tam gdzie nic nas nie powstrzymuje i gdzie czujemy się szczęśliwi i pełni mocy. Prosty przykład – ludzi często blokuje problem finansowy. Tak naprawdę na rynku jest mnóstwo pieniędzy, które chcą być dobrze zainwestowane. Trzeba więc przede wszystkim mieć pomysł, a następnie talent i determinajcę, żeby przekonać inwestorów do niego.
Zebrałam swoje doświadczenia z zarządzania marką, zasady kreatywności, potrzeby konsumentów, potrzeby mnie jak managera, (np. czas na refleksję!) i tak powstał koncept Mapy Marzeń Marki.
Mapy Marzeń Marki są także dla pojedynczych osób, które chcą popracować nad swoją zawodową ścieżką?
Musimy rozdzielić dwie rzeczy. Na dedykowanym spotkaniu dla firmy wygląda to trochę inaczej, bliższe jest brainstormingowi. Korzystam oczywiście z procesu kreatywnego, ale to wejście konkretnie w problematykę firmy. Natomiast Mapa Marzeń Marki jest dla indywidualnych jednostek, które co prawda przygotowują ją w grupie szkoleniowej, ale nie pracując wspólnie w zespole. Np. w jednej sali znajduje się 10 osób, ale to wewnętrzny proces każdej z nich z osobna. MMM jest narzędziem na pograniczu biznesu i rozwoju osobistego. Przygotowałam uniwersalne pytania, które są istotne w budowaniu marki zarówno dla osoby początkującej (np. student z pasjami), jak i dla osoby już bardziej zaawansowanej w swoim projekcie (np. dojrzały brand manager czy kierownik sprzedaży). Dzięki uniwersalności narzędzia, grupy mogą być zróżnicowane – a wiadomo, że kluczowe dla kreatywności jest zróżnicowanie osób w grupie.
Więc następuje zderzenie światów.
Zgadza się! Np. jedni spełniają potrzebę wzbogacenia swoich wizji o artystyczne spojrzenie, a inni potrzebują znaleźć ustrukturyzowanie, bardziej strategiczne podejście do swojego pomysłu. Zróżnicowana grupa to różnorodne talenty, a wtedy i moja praca jest bardzo przyjemna!
Chętnie sama bym się zapisała! Pracując dla innych, niewiele skupiamy się nad sobą. A chyba nie ma złego momentu, żeby się zatrzymać i pomarzyć 😉
Powiedziałabym, że wręcz każdy moment jest dobry! Właśnie przygotowuję spotkanie 5 czerwca – to w ramach współpracy z uczelnią. Na jeden z organizowanych przeze mnie warsztatów w mojej pracowni na Mokotowie zaprosiłam Panią Agnieszkę Oleksyn-Wajdę, która rozwija Akademię Biznesu i Prawa Mody przy Studium Podyplomowym Uczelni. Pani Agnieszce bardzo spodobała się forma spotkania i zaproponowała, aby wprowadzić takie zajęcia jako kurs dla studentów. Od razu przystałam na tę propozycję i ucieszyłam się, że coś, co wyszło z potrzeby serca spotkało się z takim zainteresowaniem!
20 marca będę mieć wykład w Warszawie – Zarządzanie marką luksusową. To też dla mnie sprawdzian – jestem ciekawa, ile osób się zapisze. Wykład jest płatny, każdy może wziąć w nim udział, ogranicza nas jedynie liczna miejsc na sali. Na ebilet można już kupić wejściówkę, więc to dobry prezent noworoczny na własny rozwój!
Z resztą, na pewno w dzieleniu się wiedzą pomaga Ci teraz doświadczenie prowadzenia własnej firmy.
Tak, powiem ci, że sama się nie spodziewałam, że rozój własnej firmy to tak trudny i wymagający proces. Miałam od początku dużą wiarę w swoją wiedzę i umiejętności komunikacji, a i tak wiele sytuacji mnie zaskoczyło: że coś trwa trochę dłużej, milion rzeczy, których nie przewidziałam, a musiałam się w nie zaangażować, choćby kwestie prawne czy administracyjnie. Oczywiście nie trzeba znać się na wszystkim, ale na koniec jako przedsiębiorca masz listę decyzji, które musisz podjąć ty. Zbudowanie zespołu i firm wspierających to także czas.
No tak, a nie na każdym etapie “życia firmy” masz osoby, którym możesz oddelegować zadania.
A nawet jeśli mogłabyś “oddać im w ciemno” część rzeczy, to i tak będzie wiele decyzji, które pozostaną do podjęcia Tobie jako założycielowi. Rok 2018 podsumuję jako czas ciężkiej pracy, podczas której dostałam dużo pozytywnej energii i wzmocnienia przede wszystkim od moich klientów i osób współpracujących. Z drugiej strony to okres zdarzeń nieprzewidzianych i… dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, czego się podjęłam.
Najważniejsze, że klienci są zadowoleni i chcą wracać do Ciebie! Nawet jeżeli własna firma ma być pewnym etapem, a nie docelowym planem na życie, to są to doświadczenie i wiedza, które zbliżą Cię do problemów, z którymi borykają się twoi klienci na co dzień.
Właśnie! Powiem jeszcze, że założyłam swoją firmę przez Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości, gdzie można uzyskać podstawowe porady prawne i księgowe. Wiadomo, że każde rozwiązanie ma swoje plusy i minusy, a ja postawiłam na to, że przez pierwszy rok funkcjonowania skupiam się na marketingu i sprzedaży, na wypromowaniu samego produktu, tego co oferuję klientom. A w tych pozostałych obszarach, administracyjno-finansowych, chciałam mieć wsparcie. Na razie jestem z tej decyzji zadowolona. Oczywiście to nie jest tak, że oni czekają na to, żeby rozwiązać każdy mój problem, mają też inne firmy. Ale właśnie o to chodzi! Takie jest życie. Nikt nie czeka. Ty się musisz postarać, przebić, uśmiechnąć 🙂 Zbudować relacje. Mam też wspólnika, który mnie wspiera, choć nie w pełnym wymiarze, bo ma także inne zobowiązania biznesowe.
Szczególnie, kiedy spada na ciebie dużo spraw, warto mieć wokół siebie przyjaciół i talenty, które mogą ci pomóc. To musi być talent, jeśli ma w czymś pomóc!
Z resztą, stara (chyba amerykańska) prawda mówi: jeśli masz z czymś problem, podziel się tym, powiedz o tym głośno. Tak samo z pomysłem! Osoby z zewnątrz mogą wnieść zupełnie nowe spojrzenie do czegoś, co nam mogło wydawać się nie do przejścia.
Zgadza się! Głęboko wierzę w to, że trzeba mówić o swoich marzeniach i pomysłach, ale inteligentnie. Po prostu musimy wyczuć, ile chcemy powiedzieć. Tym bardziej, jeśli wymyśliliśmy coś, co jest super innowacyjne – niekoniecznie muszę opisać pomysł wszystkim na moim wallu, ale jak z nikim się nie podzielę, to też tego nie rozwinę.
Podstawa marki – strategia czy pomysł?
Na koniec przejdę jeszcze do Twoich doświadczeń z poprzedniej pracy. Jak ważna dla marki jest podstawa, to żeby wiedziała kim jest? Zadając to pytanie myślę o małych markach, które skupiają się na byciu tu i teraz, a nie strategii.
Z mojej perspektywy nieważne, czy jesteś małą, czy dużą marką. Żyjemy w tak dynamicznych czasach – sytuacja rynkowa jest zmienna. Pamiętamy przecież, co nie tak dawno było z Nokią! Swoją drogą, to bardzo fajny brand i mogliby go wykorzystać jeszcze do jakichś lifestylowych działań.
Z perspektywy moich doświadczeń, opowiem anegdotę związaną z panem Bernardem Arnault, prezesa i głównym współudziałowcem koncernu LVHM. Jest to jeden z najbogatszych ludzi na świecie, wie jak robić biznes. Spotkał się ze Stevem Jobsem w czasie, kiedy ten rozważał na pomysł otworzenia sklepów Apple. Jobs powiedział mu podobno wtedy: <<Bernard, nie wiem czy za 50 lat Iphone jeszcze będzie w użyciu, ale jestem przekonany, że ludzie nadal będą pić Dom Perignon>> Faktycznie! Pomyślałam sobie wtedy, że Dom Perignon raczej przetrwa próbę czasu. Zdałam sobie sprawę, z jak niesamowitymi markami do tej pory pracowałam. Wiesz, że np. marka koniaku Hennessy ma ponad 250 lat? Jaką wielką wartość ma to w dzisiejszym, zmiennym świecie, w którym często kupując jakąś rzecz, za parę lat nawet nie mamy do kogo zwrócić się w kwestii reklamacji, bo firma nie istnieje.
A wracając do pytania – wierzę w to, że marki należy traktować na równi: czy to jest start up czy rozwinięta marka. Nigdy nie wiesz, kto przed Tobą stoi, w sensie – jaki potencjał reprezentuje. Dlatego podchodzę do klientów z równą atencją. Słyszałaś takie określenie jak <<biznesowe jednorożce>>?
Nie słyszałam, opowiedz coś więcej!
Termin funkcjonuje od 2013 roku, a wymyśliła go kobieta, która pracowała w jednym z funduszy inwestycyjnych w USA. Biznesowy jednorożec to firma, która w bardzo szybkim czasie osiągnęła ogromny wzrost na rynku. Przykładem business unicorns są np. Uber, Airbnb, Pinterest, Dropbox. Nawet gdy spojrzysz na jednego z naszych najmłodszych milionerów na liście rankingu Forbes – Pana Roberta Gryna – mówi otwarcie o tym, że ma chrapkę na to, by stać się takimi biznesowym jednorożcem. To marzenie wielu start-upów.
Oczywiście na ostateczny sukces składa się mnóstwo czynników. Nie damy rady ich wszystkich omówić podczas jednej rozmowy. Na swoich zajęciach też przytaczam przykład biznesowego jednorożca. Stąd jednorożec jako symbol warsztatów Mapy Marzeń Marki. Moje podejście jest takie – myśląc o własnej firmie, chcę żeby była jedną z najlepszych – w top! Chcesz zarabiać miliony? Sam tego nie zrobisz, musisz mieć zespół! Zaczyna się od pomysłu i Twojej wiary w jego realizację! W międzyczasie rozmawia się o nim z innymi, wprowadza prototyp na rynek i ta idea ewoluuje, kompletuje się zespół talentów, może szuka inwestora. W pojedynkę nie zrobi się takiego postępu, żeby dołączyć do grona biznesowych Jednorożców.
Przede wszystkim jednak, nie myślmy ograniczeniami! Także dlatego wybrałam jednorożca jako swoisty totem warsztatów. Jednorożec jako mityczna istota kojarzy mi się z nieograniczonymi możliwościami i z nieograniczoną pozytywną energią. Jestem przekonana, że takie nastawienie to ważny filar budowania własnych marzeń o biznesie.
Co jeszcze jest istotne?
Według mnie trzeba zadbać o wszystkie elementy z Piramidy Maslowa. Tworzyć świetny zespół oraz produkty i usługi, które odpowiadają na szerokie potrzeby ludzi, aby maksymalizować możliwości sprzedaży. Wystarczy spojrzeć na jeden produkt np. szampan. Możesz się go po prostu napić. A możesz też wybrać specjalnie zaprojektowane opakowanie przez Jeffa Koonsa i wtedy przechodzisz do artystycznego wręcz przeżycia. Jak to mówił Mnich Dom Perignon, legendarny twórca szampana,<<Kiedy pijesz szampana, pijesz gwiazdy>>. Zatrzymujesz się na <<mindful moment>> i jesteś na szczycie piramidy Maslowa. Sprytna marka nawet z jednego produktu wyłuska doświadczenia na każdym poziomie.
Praca w LVHM nauczyła mnie patrzenia przez szereg potrzeb. Przykład? Szata na odsłony nocne i dzienne. Do klubów projektowaliśmy butelkę szampana z technologicznymi nowinkami, które w nocy świeciły, chcieliśmy pokazać jak ona lśni. A inaczej wyglądała butelka, którą można zaserwować sobie rano do śniadania 😉 lub jako element eleganckiej kolacji. Jeden produkt spełnia wiele potrzeb.
A jak szeroko można rozwijać markę?
Hennessy ma swój klasyczny produkt – Hennessy Very Special i sprzedaje go w sklepie za około 200 zł. Ale z drugiej strony sama miałam przyjemność ucztesniczyć w transakcji, gdy w Polsce sprzedawaliśmy butelkę Hennessy koneserowi za 35 tys. euro. Uwielbiam ten przykład! Pokazuje, że jeżeli masz dobrze przemyślaną strategię, to możesz spokojnie bazować na kilku poziomach rynku. Gdybyśmy się skupili tylko na takich koneserach – może byłaby to strata pełnego potencjału marki? Chociaż… na świecie jest 36 mln milionerów, a w samej Polsce 60 tys.
Niemniej, luksus otwiera się teraz na szerszy rynek, łączy poziomu aspiracji z otwartością. Kiedy marka adresowana jest do wąskiej grupy osób lub może jawić się jako arogancka, to część ludzi ją po prostu ignoruje ją. W modzie stało się nawet nastawienie anty-luksusowe, szczególnie wśród młodej generacji. Marki musiały to zaadresować i rozpocząć transformację swojego podejścia do biznesu.
Na koniec powiedz, jak nie stracić spójności? Jak wykorzystać potencjał swojego produktu?
Trzeba wiedzieć, kim się jest (rozumieć jakie wartości reprezentujesz) i mieć plan na zagospodarowanie różnych potrzeb konsumentów, stworzyć dla tych potrzeb specjalny kontekst w ramach własnej marki. Jeżeli wydajesz energię, pieniądze, zapraszasz ludzi do zespołu albo szukasz inwestora musisz pokazać im plan (który z czasem możesz oczywiście modyfikować). Bez planu sam nie wiesz, dokąd idziesz.
Aga Smektała
Przez 8 lat pracowała dla największego koncernu dóbr luksusowych na świecie LVMH – Moët Hennessy Louis Vuitton na rynkach międzynarodowych: w Londynie, w Pradze i w Warszwie. Obecnie rozwija własną markę INZPIREA, oferując usługi kreatywne i edukacyjne dla biznesu. Doradzała przy projektach, w które zaangażowane były takie marki jak Dom Pérignon i Vogue Polska, Orbico Beauty (dystrybutor m.in. kosmetyków Chanel czy Clarins), Mariusz Przybylski, Wedding Dream by Izabela Janachowska, BusinessLink, BeerLab.
Pracuje z przedsiębiorcami, brand managerami, którzy chcą zdobywać serca klientów poprzez jakość swoich produktów i budowane aury pozytywnych emocji wokół marki. Pracuje także z osobami indywidualnymi, doradzając jak mogą rozwinąć potencjał swoich pomysłów – przykładem może być Anna Rulecka, artystka z Czeladzi, która rozwija swoją pasję związaną z folklorem, bibułkarstwem i mitologią słowiańską.
Więcej o działaniach Agi na Inzpirea>>
A już 20 marca w Warszawie wspomniany wykład z zarządzania marką luksusową! Bilety znajdziecie tutaj>>
Najbliższe zajęcia Mapa Marzeń Marki odbędą się 5 czerwca 2019 w ramach Akademii Biznesu i Prawa Mody Studium Podyplomowego Uczelni Łazarskiego. Ilość miejsc ograniczona. Zapisy na Lazarski.pl>>